poniedziałek, 4 maja 2009

Tryptyk#2 - Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza




Claya Laudermilka, bohatera komiksu autorstwa Daniela Clowesa poznajemy w momencie kiedy wybiera się do kina porno. Jego uwagę przykuł ostatni film. Dziwny, niepokojący, prawie że pozbawiony scen seksu. Lecz nie to zdziwiło bohatera. Claya zdziwił fakt, że na ekranie pojawiła się twarz kobiety, którą znał. I to bardzo dobrze.

Tak oto zaczyna się podróż Laudermilka, gdyż facet postanawia odnaleźć dawną znajomą. Jest to podróż przerażająca i niebezpieczna. Clay bowiem podróżując po małych miasteczkach na odludziu trafia z deszczu pod rynnę. Trudno z resztą mu się dziwić - świat wykreowany przez Clowesa, jest zwariowany, chory, odpychający. Freaki wszelkiej maści, zdeformowane ciała, nienawiść i poniżenie. Sekta, wielki mędrzec z toalety w kinie czy trójoka prostytutka to jedne z mniej dziwnych osobistości czy organizacji okupujących karty komiksu. Na swojej drodze Laudermilk spotka wiele oryginalnych bohaterów i nawet kiedy ich drogi rozchodzą się narrator nie opuszcza wykreowanych postaci i poświęca im osobne wątki toczące się równolegle z tułaczką Claya.

Aby zrozumieć ten komiks musiałem przeczytać go dwa razy. Za pierwszym podejściem wydał mi się on niezrozumiały, dziwny, totalnie pozbawiony sensu. Poszukiwałem drugiego dna, ukrytego przesłania, interpretacji. Dopiero za drugim podejściem zauważyłem, że wszystkie te dziwaczne wątki komponują się w jedną wyjątkowo spójną całość. Zamiast bawić się w przerabianie zdania z tylnej okładki album zacytuję je "to swoisty hołd dla popkultury lat 50. i obsesji trawiących Amerykę". Nic dodać, nic ująć.

Dla mnie jednak "Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza" to przede wszystkim coś innego. To niesamowita podróż, którą oferuje nam Daniel Clowes. Historia jest wciągająca, mroczna, niczym koszmarny sen. Już po kilku stronach rzeczywistość przestaje istnieć, a przed oczyma staje Laudermilk i jego popieprzone przygody. Komiks wciąga, zapuszcza korzenie w mózgu czytelnika i zabiera go w niesamowity świat. To taki trochę narkotyk.

Kreska autora nie jest wprawdzie ładna sama w sobie ale wspaniale komponuje się ze scenariuszem. Proste kształty, oparte na podstawowych figurach geometrycznych i statyczne kadry, w czerni i bieli. Każda postać jest w pewnym sensie odpychająca i ochydna.

Do porządnej, solidnej, szorstkiej okładki nie można się przyczepić. Ogólnie album wydany jest porządnie. Właśnie za to, za wspaniałą historię z świetnie dopasowanymi rysunkami komiks mogę polecić każdemu, kto poszukuje historię w, która pochłonie go całkowicie, a kto przygotowany jest też na seks, przmoc i wszyechobecną beznadzieję panoszącą się w świecie Clowesa. Ten komiks jak to się teraz młodzieżowo mówi "trzepie po ryju". I to niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz