Już niedługo święta. Handlowcy sezon już dawno zaczęli. Jak się okazuje muzycy też.
Zaowocowało to kilkoma ciekawymi płytami, n.p.:

Z utworów typowo Bożonarodzeniowych jest kolęda "Gabriel's Message" (klik1), którą Sting śpiewał już w latach 80ych, ale co to komu przeszkadza. Piosenka ta, jak i cały album, jest sympatyczna, ale mnie jakoś nie powala (może dla tego, że nie przepadam jakoś mocno za stingiem).
Mamy też "Christmas In The Heart" Boba Dylana. Zniesmaczeni, że kolejny artysta robi tę samą rzecz co inni i nie daj Boże z tych samych, zarobkowych, pobudek? Niepotrzebnie, gdyż 1. Nie robi tego dla zysku. Cały dochód zostanie przeznaczony na walkę z głodem. Piękny gest, który już jest dużym impulsem dla tego, by płytę kupić, a nie ściągnąć. 2. Piosenki śpiewane tu są dość odmienne od pseudo- Świątecznego syfu, którym faszeruje nas chodź by telewizja. Bliżej im do pieśni z lat 50ych.
Warto w tym miejscu zauważyć, że na płycie znajdują się adaptacje utworów innych ludzi, niż sam Dylan. U niego dawno tego nie było.
Znajdujemy tu energiczny utwór "Must Be Santa" (klik2), ale i spokojne "Have Yourself A Merry Little Christmas" (Brak podlinkowania dzięki czepialstwu wytwórni.[Od razu mówię, że, jako być może przyszły twórca, nie mam nic na przeciw obronie praw autorskich]).
Pomimo tego, że do Dylana pałam od pewnego czasu większą sympatią, to album jest do słuchania, głównie gdy śnieg za oknem, a karp w wannie. Naprawdę fajny efekt można osiągnąć, kiedy się tego słucha, patrząc jak płatki śniegu oblepiają wątłe już gałązki drzew za oknem.
***
Na koniec zostawiłem największą niespodziankę (przy najmniej dla mnie).
Rob Halford, wokalista dość specyficznie wyglądającej grupy, świetnego podgatunku metalu (NWoBHM), Judas Priest, nagrał płytę "Winter Songs".
Połączenie ciężkiego brzmienia i piosenek świątecznych wydaje się dziwne, ale po chwili odkrywam, że może "w tym szaleństwie jest metoda". Momentami ze świętami ma to nie wiele wspólnego, ale n.p.: "I Don't Care" (Brak podlinkowania dzięki czepialstwu wytwórni.[Od razu mówię, że, jako być może przyszły twórca, nie mam nic na przeciw obronie praw autorskich]) nie dość, że brzmi nieźle, to tekst ma, jak najbardziej, świąteczny.
Jak dla mnie miłym akcentem jest Bobby Jarzombek, który gra tu na perkusji, a przedtem grał w takich zespołach jak Juggernaut.
Wszystkie te krążki są warte uwagi, w zależności od gustów, rzecz jasna. Sting właściwie dla każdego, Dylan dla ludzi lubiących szybsze, świąteczne granie, a Halford dla wszystkich, którzy nie boją się bycia niestandardowymi.
Przy okazji pragnę złożyć wszystkim życzenia: Spokojnych, wesołych Świąt, miłych spotkań z rodzinami, masy prezentów i żeby wam się wiodło...
P.S.: Między Świętami a nowym rokiem jest niewielka przerwa, więc: Happy new Year, powodzenia w pracy/szkole, poszerzania horyzontów i jak najwięcej okazji do śmiechu.
Spędźcie rok 2010 z nami :)
Pozdrawiam
C.T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz